środa, 22 stycznia 2025

Poszedł do Książęcych Prus pan Wołłniłowicz z częścią Tatarów niemałą

 - Tam Effndi! Działa!. - Tatar wskazał Rotmistrzowi wzgórze, u podnóża którego rozłożyły się zabudowania wioski. - Bogate domostwa. - Tatarzyn błysnął zębami. - Po to Allach nieprzyjaciół stworzył, żeby wojenny człowiek miał na kim łup brać. - Kmicic również odsłonił zęby. - Nadarzała się okazja, aby jego ludzie odebrali swój żołd, a jak wiadomo, po latach wojen, u Pana podskarbiego Gosiewskiego pustki w kufrach.



Chorąży orszanski swoje siły rozłożył na przeciwko wioski. Dopiero rozpoczynały się żniwa i na większości pół złociło się żyto. Pułkownik Wołłniłowicz z kwarcianymi podążał w ukryciu za Ordyńcami i wolontarzami Kmicica. 


- Mości Panie Pułkowniku. Pozwólcie pospieszyć z chorągwią. -  Jakub Rokitnicki ze swoja chorągwią kozacką wyrywał się do bitki. - Gabriel Wołłniłowicz, stary zagończyk, wahał się tylko chwilę. Chorągiew pod komendą Rokitnickiego, były to główne siły jego Zgrupowania. Ale dobrze rozumiał podkomendnego. Milicja konna, która wysforowała się przed linię swoich wojsk to zbyt łakomy kąsek. - Pozwalam, poczynajcie w imię Boże.


- Bij, zabij! - Gott mit uns! - Milicja pruska, broniąca swojego kraju, nie ustąpiła pola.


- Rokitnicki przegrupował siły. - Dobrze - Zrobiło się pole dla chorągwi drugiego rzutu. Ale ci tez nie przełamali Rajtarów Obrony Terytorialnej.

Kmicica rozbawił zapał jego wolontarzy. Pognali co koń wyskoczy, aby zająć wioskę przed sojusznikami z Chanatu. Dla mieszkańców wsi był to zdecydowanie lepszy los. Zginą w swoich obejściach, a nie wleczeni w jasyrze przez Dzikie Pola. Jeden z oddziałów tatarskich zachwiał się od niezwykle celnego ognia milicji, która nie zdążyła zająć zabudowań i ochronić mieszkańców.  


Ostrzelani Tatarzy sprawnie wycofali się za osłonę wioski. Druga jednostka już wychodziła na tyły Zgrupowania wroga. Grad tatarskich strzał spadł na Flankę jazdy pruskiej.


Kolejna dwa ciosy chorągwi kozackich Wołłniłowicza rozbiły Rajtarów pruskich.


W pustkę po uciekających uderzyła Rajtaria najemna. Jazda koronna w starciu ze Zdyscyplinowanymi Weteranami ustąpiła pola.


- Pułkownik Wołłniłowicz nie mógł nie wykorzystać okazji. Wysłał rezerwy do szarży pod lufy brandenburskich dział. - Nawet nie śnił, że za 200 lat, ten bezsensowny manewr powtórzy inny dowódca.


Jazda kozacka okazała się bardzo skuteczna. Podobnie jak ostrzał ukrytych w wiosce wolontarzy Kmicica, którzy ogniem zmusili do wycofania Rajtarów Obrony Terytorialnej i powiększyli zmieszanie w Jednostce milicji. Uniesieni sukcesem wyszli z zabudowań na tyły Pruskiej kawaleii.
Lekkie działa za cel wzięły wolontarzy, ale z marnym skutkiem. Średnie wsparły Rajtarię, samotnie walcząca pod lasem, zadając spore straty jeździe koronnej. 


- Niech to kule biją! Pułkownik Wołłniłowicz nie spodziewał się, że jego główne siły zatrzyma jeden skwadron rajtarii. Najpierw zaszarżowali na chorągwie Rokitnickiego i mocno ja pokiereszowali, a po przegrupowaniu odparli szarże kolejnej chorągwi, zadając jej duże straty.



Kmicić nie musiał zachęcać swoich zabijaków. Szarża na tyły uciekającego wroga zawsze podnosi Morale. Milicja pruskie okazały się jednak bardzo wytrzymałe.


- Uderzaj - Wołłniłowicz wydał rozkaz chorągwi jazd.  Szarża na muszkieterów pruskich  przyniosła niewielki skutek. Podobnie jak ostrzał lekkich dział. Pomimo ostrzału z kartaczy flanki, jazda karciana ustała na pozycji. - Teraz Tatarzy wypuścili grad strzał na flankę muszkieterów. Ci uciekli w kierunku wioski.

-  Pod moja komendą staja w potrzebie jak husaria. Kmicic pękał z dumy. Tym razem szarża wolontarzy zmiotła Jednostkę Obrony terytorialnej, choć ta zdążyła obrucic się frontem do jego zabijaków.
 

- Hałła! Hałła! - Z wrzaskiem na pole bitwy wrócili Tatarzy i wzięli pomstę na muszkieterach pruskich.


Wołłniłowicz zebrał chorągiew kozacka do ostatniej szarzy na rajtarów najemnych. Tym razem wojsko kwarciane było górą i przegnało Weteranów. Pruski General porzucił działa i nakazał odwrót. Zagony tatarskie rozlały się po okolicy.

Srogie się zewsząd zakurzyły dymy
jako z pożarów, gdy goreją z zimy
gwałtowne ognie dziś się rozżarzyły
i w nas wsrożyły

Po latach wspomina w pieśni te wydarzenia ludność Księstwa Pruskiego . 
 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz