piątek, 16 lipca 2021

Jeszcze jedno takie zwycięstwo i jesteśmy zgubieni.

Desant norweskich Leśnych Duchów wywołał popłoch wśród pruskich poddanych Księcia Elektora. Do zajętych przez Norwegów portów Sambii wpłynęła duńska flota z głównymi siłami Króla Danii
i Norwegii Fryderyka III. Do obrony terytorium Księstwa zebrano siły milicji terytorialnej wspartej regularnym wojskiem.

 

 

 

Była upalna czerwcowa noc. Po forsownym marszu wojsku nie chciało się nawet rozstawiać namiotów. Spali pod gołym niebem. Jan przebudził się z koszmaru. We śnie widział Zgrupowanie duńskie. najwyraźniej zapamiętał generała pod żółtym sztandarem.

 - Jurgen! - zawołał żołnierza zajętego ogrywaniem w kości swoich towarzyszy broni. - Co mówią kości? - Jeszcze nie zdarzyło się, żeby kości Jurgena pomyliły się. 

Żołnierze z zadowoleniem przerwali grę, która doprowadzał ich do bankructwa. Jurgen rzucił kości i zmarszczył krzaczaste drzwi. - Jeszczem nie miał takiego rzutu!!! Dwa razy po dwa zera! (kości Jurgena były jakieś dziwne, pewnie dlatego tak łatwo grywał kolegów). - Co to oznacza? - Dowódca wroga nie przeżyje tej bitwy.- W sercach wojaków pojawił się Entuzjazm.

Brandenburczycy wysłali Silny Podjazd. Straż Przednia - skwaron rajtarii -  osłonił skwadron dragonów, którzy szubko zajęli wioskę na prawym skrzydle. Duńczycy byli lepiej uzbrojeni. ogień arkebuzów spowodował spore straty wśród rajtarii.

Duńczycy mieli spora przewagę liczebną. Ich dragonii ruszyli Forsownym Marszem aby zająć zagajnik w centrum.

Prawe skrzydło i centrum zdominowała piechota i artyleria.

Jazda obu stron szybko wycofała się z zasięgu kartaczy.

Na lewej flance Duńczycy uzyskali przewagę liczebną. Ich dragoni i partyzanci Snapphanar, którzy byli ukryci w zasadzce, zajęli zagajnik oddzielający centrum od lewej flanki.

 

W zagajniku spieszyli się krajowi pruscy dragoni.

W centrum i na prawej flance trwał ostrzał z dużego zasięgu, który nie przynosił większych rezultatów.

Jan Welzandt i Rosen kapitan milicji pruskiej, z którym Jan służył od lat młodzieńczych otrzymali rozkaz utrzymania lewej flanki. Mieli do dyspozycji dwa skwadrony rajtarów ( w tym weteranów w pancerzach),, skwadron piechurów pruskich i mały oddział pruskich dragonów krajowych. 

Halt! Halt! - Głos Jana załamał się. Nic nie powstrzyma uciekającej milicji. Posłał ich bez wsparcia do zagajnika, na którego skraju ukazał się zwarty oddział duńskich dragonów, rajtarów i luźne grupki partyzantów.

Na skraju pola bitwy dał się słyszeć tętent ciężkich koni. Tak szarżuje tylko opancerzona rajtaria, pomyślał Jan. Żeby tylko jego rajtarzy ustali.

A na zachodzie bez zmian....

Rajtarzy Welzandta spisali się na medal. Zarzynali szarżę.

Jan nie mógł się zdecydować, czy posłać opancerzonych weteranów na wsparcie. Mieli na flance obsadzony przez nieprzyjaciół zagajnik.

Na zachodzie kończy się amunicja. Obie strony maja wozy, z których zaczęto uzupełniać proch do dział.

Kto poszedł po prochy? - Ketling panie Generale. _ Donnerwetter! Czy to nie ten którego wszyscy przodkowie ginęli w eksplozji?

Za wzgórzem w centrum duńskim wyrośl złup ognia i ziemi. Nad polem bitwy przeszedł huk. gdy dym opadł Jan zauważył brak wozów amunicyjnych, kompanii piechoty i części załogi średniego działa. Brakowało tez wielkiego, żółtego sztandaru Królestwa Danii i Norwegii. To te dwa zera na kościach Jurgena pomyślał Jan.

 
Zaraz przecież Jurgen wyrzucił dwa razy po dwa zera!  Opancerzeni duńscy rajtarzy zaszarżowani znowu. Rajtarzy Welzandta musieli się cofną. Nagle linie Duńczyków zmieszały się. To wrogi dowódca spadł z konia. Niestety brandenburscy rajtarzy weterani tez cofnęli się zdezorganizowani ostrzałem , a dragonów pruskich nie udało się zebrać. Muszkieterowie pruscy cofnęli się w głąb zagajnika przerażeni przewagą liczebna wroga i brakiem skuteczności ich strzałów.
 

Ostrzał kulami dal w końcu efekt i jeden skwadron rajtarii uciekł, ale dowódcy udało sie go zebrac zanim opuścił pole bitwy.

Osamotnieni muszkieterowie pruscy maja jedno zadanie. Utrzymać zagajnik. nagle na ich flance pojawili się partyzanci sappnahar i rozpoczęli  ostrzał. trudno jest ustać pod ogniem, gdy nie widać kto strzela.


Otoczeni muszkieterowie zostali zdezorganizowani ostrzałem. Przewaga liczebna Duńczyków dała im kontrole nad zagajnikiem. Na koniec bitwy okazało się, że mimo utraty dwóch dowódców traty wroga są porównywalne z Brandenburskimi. Duńczycy zajęli cztery kluczowe punkty, do dwóch brandenburskich.




1 komentarz: